Przygotowania do spływu Świdnica-Poznań zostały zakończone.
Wykorzystując wyjazd świąteczny w rodzinne strony zawiozłem już na miejsce
startu większość rzeczy, które zabieram ze sobą. Zrobiłem też próbne pakowanie
na sucho, aby sprawdzić ile dokładnie miejsca zajmą mi bagaże w kajaku. Do tej
pory pływałem zawsze z kimś w czasie kilkudniowych wyjazdów i siłą rzeczy
sprzęt rozkładał się na kilka kajaków bądź jeden większy. Tym razem zabieram
też prowiant praktycznie na cały wyjazd, tak aby nie było konieczności robienia
zakupów po drodze, dlatego za istotne uznałem sprawdzenie czy na pewno się zmieszczę.
Do zabrania miałem ciuchy, jedzenie oraz sprzęt biwakowy. Nie
będę rozpisywał się teraz ile i co dokładnie zabieram. Taki wpis w stylu „co
zabrać na spływ” na pewno pojawi się w najbliższej przyszłości. Poniższe
zdjęcia natomiast pokazują jak to przedstawia się gabarytowo.
Kajak i cały bajzel przed spakowaniem |
Niebieski worek - ciuchy
Żółty worek - podręczne drobiazgi
Czarne worki - śpiwór i namiot
Torba-prowiant (samej torby nie biorę)
Częściowa zawartość gastro torby. |
Kajak po zapakowaniu całości bagażu - różnica tylko w wadze ;) |
Jak widać pakowanie odbyło się bez najmniejszych problemów. Co więcej, nic nie wystaje poza obrys kadłuba co bywa uciążliwe. Jednak na pokrywę luku bagażowego zabiorę pewnie jeszcze siatkę z gumy by ew. coś doczepić.
Oczywiście brak na zdjęciu wiosła i kamizelki asekuracyjnej nie znaczy, że ich nie zabieram. Nie są one jednak bagażem więc celowo nie umieszczałem ich w kadrze.
Ogólnie rzecz biorąc rzeczy mam tyle samo, co na jakikolwiek innym spływie z noclegiem, nie licząc jedzenia. Zauważyłem, że ta prawidłowość obowiązuje nie tylko na rzece, ale i w czasie innych wyjazdów, gdyż nie ważne czy wyjeżdżam na 2 dni czy na dwa tygodnie ilość sprzętu zawsze jest mniej więcej taka sama.
No, to teraz tylko w pociąg i już niedługo na wodę.
Do zobaczenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz