
wtorek, 9 grudnia 2014
K jak kajak

wtorek, 26 sierpnia 2014
KGP - Orlica
piątek, 25 lipca 2014
Wpuszczony w kanał - Droga H2O - Etap IV
![]() |
Południowy Kanał Obry |
Przygoda trwa, jedziemy z koksem.
sobota, 28 czerwca 2014
W górę rzeki - Droga H2O - Etap III
![]() |
Droga |
Omnes viae Romam ducunt, powiadają. Ja nie potrzebowałem aż
tak odległych celów. Co więcej, oczekiwałem, że moja Droga zaprowadzi mnie w przeciwną stronę. Kierowałem się do
Poznania, co w języku Cycerona zabrzmiałoby: Ab urbem Posnania viae mea ducunt.
Chociaż, brzmieć to powinno na pewno inaczej, co jedna Pani kładąca mi niegdyś
do głowy zasady łaciny, nie omieszkałaby mi wytknąć, trzaskając indeksem i
pokazując po raz kolejny drzwi wyjściowe. Cóż, do tej pory jest dla mnie
zagadką jak ludzi mówiący takim czymś, bo językiem nie sposób tego nazwać,
potrafili podbić niemal cały znany sobie świat i dać podwaliny naszej
cywilizacji, która swoją drogą co raz bardziej przypomina swoją poprzedniczkę,
zwłaszcza w schyłkowej fazie. Choć skłaniałbym się do tezy, że to właśnie
konieczność używania tego a,e,e,am,a,a mogła w istotny sposób wpływać na
bitność rzymskich legionistów, sfrustrowanych, by nie powiedzieć (korzystając z
przyjaźniejszej w użyciu wersji tego „języka”) wkur*ionych kolejnym rozkazem z
czasownikiem na końcu. Przecież nim się dowiesz co masz zrobić, zdążysz
zapomnieć z czym masz to zrobić. I leć jeszcze po tych wszystkich końcówkach…
ehh. Jeśli ktoś uważa, że posługiwanie się łaciną jest jakąkolwiek nobilitacją,
muszę rozczarować, nie ma w tym niczego wyszukanego, a jedynie bezmózgie
wykuwanie dziesiątek tabelek.
Ale, ad rem ;)
środa, 18 czerwca 2014
KGP - Śnieżka i zdziwienie nad mapą
Początek, czy koniec przygody? |
Fala upałów potrafi rozleniwić nawet najzagorzalszego
turystycznego aktywistę, o czym dobitnie przekonał mnie fakt, że zastanawiając
się nad formą spędzenia ostatniego weekendu, całkiem poważnie brałem pod uwagę
wyjazd na morze i anemiczne baraszkowanie pośród złotego piasku nadbałtyckich
plaż. Słyszałem już ten morza szum i ptaków śpiew, czułem smak pysznej, świeżo
smażonej fląderki przegryzanej frytkami i sałatką z kapusty pekińskiej i
łaknąłem słonej bryzy każdą komórką swojego ciała. Bo dawno już się z Bałtykiem
nie widzieliśmy. Jednak coś tam gdzieś zaszemrało, może morze później, może
jednak w góry, może tak będzie ciekawiej, aktywniej, przyjemniej. No i sen o
flądrze z plastykowego talerzyka rozpierzchł się niczym krople wody na hydrofobowej powłoce kurtki. Poszły się bujać fale, plaże i
skrzeczące mewy. Ich miejsce zajęła królowa śniegu i Sudetów, jej wyniosłość
Śnieżka.
piątek, 6 czerwca 2014
Odra - Droga H2O - Etap II
Spoglądając na mapę drogową z łatwością można zobaczyć
różne, kolorowe linie. Od wąziutkich, białych kresek, przez troszkę szersze
żółte i pomarańczowe tasiemki, aż po czerwone wstęgi, które jako pierwsze
rzucają się w oczy i tną przestrzeń mapy w ciężkie do określenia kształty. Czasem
nasze oko zawiesi się na chwilę w zadumie nad biało-granatową linią
symbolizującą autostradę, a raczej dłuższy bądź krótszy fragment jej
planowanego przebiegu. Pośród tych wszystkich linii, pod nimi właściwie,
spostrzegawczy czytelnik ujrzy nieśmiało wychylający się błękitny szlak. Szlak
biegnący swym niezmiennym torem od setek lat. Czytelnik zauważy rzekę, a jeśli
płomień dzikusa jest w nim wystarczająco jasny, zauważy coś jeszcze...
![]() |
Odra |
Zauważy
drogę.
Jeśli przyjmiemy, że Bystrzyca była zapomnianą drogą gminną, to dzisiaj
przejedziemy się pełnoprawną drogą krajową z odcinkami drogi ekspresowej..
Dzisiaj jedziemy Odrą.
czwartek, 29 maja 2014
Bystrzyca - Droga H2O - Etap I
Jak przebiegała podróż drogą nr H2O? Zapraszam do lektury.
piątek, 16 maja 2014
Życie ostre jak.... MACZETA!! ;)
Z zamiarem kupienia jakiejś maczety nosiłem się dość długo.
Rozpatrywałem przede wszytki zasadność zabierania tego typu narzędzia na leśne
harce. Ani to siekierka, ani nóż. Czy jest mi to w ogóle potrzebne?
Świeżutki Junior w świątecznej scenerii. |
Moje wahania zostały wykorzystanie przez bliskich. Dostałem
maczetę pod choinkę ;) Muszę przyznać, że obdarowano mnie modelem, którego kupna
nie brałem zupełnie pod uwagę. Co więcej, widząc ją po raz pierwszy nastawiony
byłem dość sceptycznie. No bo jak, maczeta z piłą?
No, ale spokojnie. Daliśmy sobie czas na zapoznanie i
dotarcie. Teraz po 1,5 roku myślę, że znamy się już nieźle i co nieco możemy o
sobie powiedzieć.
czwartek, 24 kwietnia 2014
Przymiarki przed startem - droga nr H2O
Przygotowania do spływu Świdnica-Poznań zostały zakończone.
Wykorzystując wyjazd świąteczny w rodzinne strony zawiozłem już na miejsce
startu większość rzeczy, które zabieram ze sobą. Zrobiłem też próbne pakowanie
na sucho, aby sprawdzić ile dokładnie miejsca zajmą mi bagaże w kajaku. Do tej
pory pływałem zawsze z kimś w czasie kilkudniowych wyjazdów i siłą rzeczy
sprzęt rozkładał się na kilka kajaków bądź jeden większy. Tym razem zabieram
też prowiant praktycznie na cały wyjazd, tak aby nie było konieczności robienia
zakupów po drodze, dlatego za istotne uznałem sprawdzenie czy na pewno się zmieszczę.
piątek, 18 kwietnia 2014
Zielone U – wycieczka dookoła Kotliny Kłodzkiej. Lato -2012
W skrócie
Termin: 21-29 lipca 2012
Dystans: 120 km (bez busów i kolejki)
Pasma: G. Sowie, G. Bardzkie, G. Złote, Masyw Śnieżnika, G. Bystrzyckie
Najwyższy szczyt: Śnieżnik 1426 m npm
środa, 16 kwietnia 2014
Droga krajowa nr H2O
Na początek zadanie matematyczne: Dzikus postanowił udać się
z miasta A do miasta B. Oba miasta oddalone są od siebie w linii prostej o 180 km,
szosą dystans wzrasta już do 230 km. Aha, Dzikus, jak to dzikus, nie lubi tłumów
więc nie pojedzie pociągiem ani autobusem, a samochodów boi się jak piorunów w
czasie nocnej burzy. Pytanie:
Jaki dystans i w jakim czasie będzie musiał pokonać Dzikus
aby nie opuszczać naturalnego środowiska a postronnych nie narazić na dyskomfort
estetyczny?
Odpowiedź poniżej.
poniedziałek, 7 kwietnia 2014
Szlak Konwaliowy - maj 2012
Spływ w skrócie:
Termin : dwa dni w okolicach weekendu majowego 2012
Dystans: ok. 37 km (10 km pierwszego dnia i 27 drugiego)
Ilość pokonanych jezior: 17
W czasie jednej z wizyt na targach turystycznych TourSalon w
ręce wpadła mi ulotka Leszczyńskiej Organizacji Turystycznej reklamująca „jeden
z najpiękniejszych szlaków kajakowych w Polsce”. Był to Szlak Konwaliowy.
Kajakowy Szlak Konwaliowy ulokowany jest na terenie
Przemęckiego Parku Krajobrazowego, należącego do pojezierza leszczyńskiego.
Jest to prawie pełna pętla poprowadzona ciągiem polodowcowych jezior rynnowych
połączonych odcinkami kanałowymi. Dlaczego, prawie pełna? Otóż, niestety do
zamknięcia 37 km kółka brakuje jakieś 2,5 km i ten odcinek należy
przespacerować z kajakiem pod pachą leśną drogą.
Szlak Konwaliowy jest dość starym, bo PRL-owskim, „produktem
turystycznym”, o którym raz na jakiś czas ktoś sobie przypomina, robi akcję promocyjną i równie szybko zapomina.
Wody szlakowych jezior były mi już znane, ale chciałem sprawdzić jak smakuje to
słynne, przyprawione konwaliami danie w całości.
Pojechałem więc na spływ.
czwartek, 3 kwietnia 2014
Obrzyca - maj 2013
Gdy Polacy, w swojej
większości, fetując wolne majowe i ciesząc się ponad tygodniowym urlopem
szturmowali wszelkiej maści dobytki kulturalno-rozrywkowe, rozgrzewali grille
do czerwoności lub wylegali na łono natury tłocząc się na popularnych szlakach,
ja byłem w pracy. Nie, nie narzekam. Dzięki temu moje wolne wypadło w terminie
zupełnie nie obleganym przez rzesze ludzi, chociaż biorąc pod uwagę lokalizację
mojego wypadu nawet w weekend majowy nie spodziewałbym się tłoku. Jest jednak coś
przyjemnego w tej świadomości, że ma się możliwość wyjechania z miasta wtedy
gdy wszyscy Inni nie mogą ;)
Spływ w skrócie:
Rzeka: Obrzyca (+ kawałek Odry)
Trasa: Konotop - Cigacice (ok. 44 km)
Termin: 15-17 maja 2013
piątek, 28 marca 2014
Korona Gór Polski - pierwsze zdobycze
W czasie
zeszłorocznej wycieczki po Sudetach Zachodnich, którą opisywałem w poprzednim poście, zaczął mi się w głowie rodzić pomysł, by jakoś te górskie wędrówki
„uwieczniać”. W sensie by dodać temu jakiś smaczek. Nie, żeby nie podobało mi
się to jak do tej pory to wyglądało, ale pomyślałem, że fajnie było by jeszcze
to urozmaicić. I tak, od tradycyjnej GOTki, której zasady działania szczerze
mówiąc jakoś mi nie przypasowały, dotarłem do zabawy zwanej Koroną Gór Polski,
pogmerałem gdzie trzeba i wstąpiłem do Klubu Zdobywców ;)
Odznaka członkowska Klubu Zdobywców KGP |
Zasady
są proste. Należy zdobyć 28 najwyższych szczytów polskich gór i potwierdzić to
pieczęcią w odpowiednim miejscu książeczki i zdjęciem na szczycie. Nie jest
przewidziany żaden limit czasowy więc nie trzeba się spinać. Po uzbieraniu 28
wpisów i zatwierdzeniu ich przez Lożę Zdobywców otrzymuje się tytuł ZDOBYWCY. I
ot, cała filozofia.
Etykiety:
Góry,
Góry Sowie,
Góry Stołowe,
Jagodna,
KGP,
Korona Gór Polski,
schroniska,
Sudety,
Szlachetny Dzikus,
Ślęża,
trekking,
Waligóra,
Wycieczki
środa, 19 marca 2014
Sudety Zachodnie - wakacje 2013
Wycieczka w skrócie:
Termin: 12 -19 sierpnia 2013
Dystans: ok 107 km (bez trasy pokonanej autostopem)
Pasma: G. Izerskie, Karkonosze, G. Kamienne
Najwyższy szczyt: Śnieżka 1602 mnpm
"Długi" wyjazd wakacyjny w 2013 roku był niejako kontynuacją pomysłu realizowanego od poprzedniego lata, kiedy to obchodziliśmy górami całą Kotlinę Kłodzką. Tym razem wybraliśmy się w zachodnią część gór aby wypełnić tym samym plan przedreptania całych Sudetów. Spacer zajął nam 8 dni, które podarowały nam wspaniałą pogodę i dobre humory na cały wypad. Plecaki zostały spakowane, wstępne trasy wyznaczone, a buty napastowane. Pełni wiary we własne siły ruszyliśmy na szlak!
Termin: 12 -19 sierpnia 2013
Dystans: ok 107 km (bez trasy pokonanej autostopem)
Pasma: G. Izerskie, Karkonosze, G. Kamienne
Najwyższy szczyt: Śnieżka 1602 mnpm
"Długi" wyjazd wakacyjny w 2013 roku był niejako kontynuacją pomysłu realizowanego od poprzedniego lata, kiedy to obchodziliśmy górami całą Kotlinę Kłodzką. Tym razem wybraliśmy się w zachodnią część gór aby wypełnić tym samym plan przedreptania całych Sudetów. Spacer zajął nam 8 dni, które podarowały nam wspaniałą pogodę i dobre humory na cały wypad. Plecaki zostały spakowane, wstępne trasy wyznaczone, a buty napastowane. Pełni wiary we własne siły ruszyliśmy na szlak!
wtorek, 11 marca 2014
Uderzenie fali
Uderzenie fali odebrało oddech. Mętna brązowawa woda
przesłoniła na moment świat i wdarła się przez usta i nos. Instynktownie wyplułem
wszystko i mocniej ścisnąłem wiosło, dziób gwałtownie uniósł się ku niebu by po
chwili wbić się w kolejną ścianę wody. Gdzieś z tyłu, za mną, wezbrane wody
Sanu podobnie rzucały kajakiem mojego Taty. Obejrzałem się przez prawe ramię i
krzyknąłem
- Dalej od brzegu! Wątpię by mnie słyszał, huk wody był ogromny, poza
tym, sam też nie do końca odbierałem dźwięki poprawnie. Mimo mocno przylegającego
kasku, woda jakoś dostała się do uszu i nie chciała stamtąd wypłynąć.
Pędziliśmy w dół rzeki. Najgorsze było to, że nie mogłem znaleźć żadnego
miejsca na przerwę. Bezustannie wypatrywałem jakiegoś głazu, albo raczej skały,
za którą utworzyłaby się cofka. W głowie miałem wszystkie rysunki nurtu
rzecznego i zasady spływania górskiej rzeki, w pamięci przewijały się ćwiczenia
na torze na Dunajcu. Nic mi po tym. San wezbrał tak mocno, że zwały wody równo
wypełniły całe łożysko. Zdałem sobie sprawę, że tym razem rzuciliśmy sobie duże
wyzwanie.
wtorek, 25 lutego 2014
Narodziny Dzikusa
Ciężko dokładnie określić moment narodzin Dzikusa. Jak wiele procesów, również ten był rozciągnięty w czasie. Dzikus rodził się nad rzeką w blasku ogniska, w mglistych dolinach górskich i rozświetlonych szczytach, rodził się z gołym tyłkiem w gąszczu pokrzyw podziwiając nadciągające granatowe burzowe chmury sunące po stalowym niebie. Rodził się pośród błyskawic i grzmotów, drżąc skulony przejęty pierwotnym lękiem. Dorastał przemoczony i wychłodzony, głodny i zmęczony, spragniony w upale i szukający schronienia w cieniu drzew. Dorastał w szacunku do Natury, którą uczył się darzyć uczuciem tak złożonym, że nie potrafił go nazwać. Kontakt z Naturą dawał jednak Dzikusowi sił, dostarczał emocji i wrażeń. I tak nawiązała się więź. Najprawdziwsza i najbardziej naturalna, więź człowieka z Naturą.
Dość tych patetycznych banałów!
Dlaczego Dzikus? Bo uwielbiam "dzikować", łazić po lesie, taplać się w błocie i spać w krzakach. Lubię się zmęczyć, sponiewierać, lubię to, co dzięki temu dostaję - spokój ducha i umysłu.
Dlaczego Szlachetny? Bo nauczyłem się czytać i pisać, a i lampką dobrego wina nie pogardzę, bo jak patrzę na swoje żyły to są błękitne ;).
Kim był Szlachetny Dzikus kiedyś, możecie się dowiedzieć z dzieł myślicieli. Poszukajcie sami.
Kim jest Szlachetny Dzikus w moim wykonaniu dowiecie się z tego bloga.
Zapraszam.
Subskrybuj:
Posty (Atom)